Sprawdzeni partnerzy
Data publikacji: 2020-11-19
REPORTAŻ
Wprawdzie pan Krystian – główny bohater tego reportażu prowadzi samodzielnie swoją hodowlę dopiero od niespełna roku, to zarówno historia gospodarstwa w Dulsku liczy sobie już wiele lat.
Dulsk to licząca nieco ponad pięciuset mieszkańców wieś położona w województwie kujawsko-pomorskim, w powiecie golubsko-dobrzyńskim w gminie Radomin. Znajduje się ona w pobliżu malowniczego i świetnie utrzymanego zamku w Golubiu-Dobrzyniu. Ten pochodzący z przełomu trzynastego i czternastego wieku konwentualny zamek krzyżacki, będący niegdyś siedzibą komtura, wzniesiony na wysokim wzgórzu, dostojnie góruje nad okolicą, dodając jej powagi i uroku.
To tutaj w Dulsku od ponad trzydziestu lat gospodaruje pan Marek Dębowski z rodziną. Najpierw z rodzicami, później samodzielnie, a od około dwudziestu pięciu lat wspólnie z żoną Beatą. Obecnie do grona hodowców dołączył również syn Krystian.
Gospodarstwo to, było w początkach swego istnienia niewielkim, wielokierunkowym gospodarstwem rolnym. Przez wiele lat nieźle funkcjonowały obok siebie hodowla świń i hodowla bydła mlecznego. Jednak niemal od zawsze trzoda chlewna była tu na pierwszym miejscu. I kiedy na początku lat dwutysięcznych, po raz pierwszy, pojawiły się możliwości skorzystania z dofinansowania produkcji z unijnych środków pomocowych (Program SAPARD), państwo Dębowscy nie zastanawiali się zbyt długo.
Spore, jak na ówczesne czasy i potrzeby, środki finansowe pozwoliły hodowcom na rozwój i modernizację prowadzonej przez nich hodowli trzody chlewnej. Ta licząca około czterdzieści loch w stadzie podstawowym hodowla świetnie prosperowała przez kolejne lata i przynosiła hodowcom wymierne efekty produkcyjne i finansowe.
W tym też czasie hodowcy nawiązali współpracę z firmą LIRA. Państwo Dębowscy z sympatią opowiadają o trwającej już wiele lat współpracy z doradcą do spraw żywienia i organizacji produkcji panem Łukaszem Węclewskim. Podkreślają jego doświadczenie i kompetencje oraz niezwykłe zaangażowanie w funkcjonowanie ich hodowli.
Była to hodowla prowadzona w cyklu zamkniętym w oparciu o krajowe rasy: wielką białą polską i polską białą zwisłouchą. Historia większości krajowych hodowli świń pokazuje, że nadchodzi taki czas, kiedy jej właściciel staje przed koniecznością podjęcia życiowej decyzji. Budować nową fermę i powiększać dotychczasowe stado czy je… likwidować? Czy to z powodu już nieco przestarzałej technologii produkcji i stanu obiektów, które nie zapewniają zwierzętom dobrostanu, czy z powodu coraz trudniejszego w utrzymaniu statusu zdrowotnego, czy z innych (najczęściej finansowych) powodów.
Mając za sobą pozytywne doświadczenia rodziców z dofinansowaniem na rozwój produkcji, tym razem pan Krystian postanowił ubiegać się o unijne środki. Początkowo jeszcze pojawił się dylemat, czy ma to być produkcja ma być prowadzona w cyklu zamkniętym czy otwartym. Szybko zapadła jedyna decyzja o skorzystaniu z możliwości dofinansowania do produkcji prosiąt. Ponieważ młody hodowca mógł również skorzystać ze wsparcia finansowego na zakup materiału hodowlanego i kredytów na zakup loszek, sprawy zaczęły nabierać tempa…
W 2016 roku pan Krystian złożył stosowne wnioski i w maju tego samego roku podpisał pierwsze umowy. Pozostało tylko wybrać projekt, pouzupełniać wszelkie pozwolenia i…
2 lipca 2016 roku ruszyła budowa nowej fermy.
W chlewni o wymiarach 50 na 25 metrów przewidziano dwie komory porodowe, odchowalnię loszek, sektor rozrodu wyposażony w 54 kojce indywidualne, sektory loch i trzy odchowalnie prosiąt na 840 sztuk. W budynku zastosowano wentylację kanałową. Powietrze z zewnątrz trafia do niego za pomocą, umieszczonych w ścianach szczytowych i bocznych, tzw. czerpni i dostaje się do kanałów pod podłogą chlewni. W zależności od pory roku i temperatury otoczenia jest ono tam ogrzewane lub schładzane i poprzez system kratek podłogowych trafia do kojców. Powietrze zużyte jest usuwane z budynku za pomocą sterowanych automatycznie wentylatorów zainstalowanych w kominach wentylacyjnych. Cały obiekt został wyposażony w ruszt plastikowy i żeliwny. Budowa trwała kilka miesięcy. Obiekt został oddany do użytku wiosną 2017 roku.
Kolejnym krokiem był wybór materiału genetycznego. Wielu hodowców budujących nowe fermy od pierwszych chwil wie skąd zakupi materiał hodowlany, ale dla wielu jest to spory problem. Pan Krystian, korzystając z wszelkich dostępnych źródeł informacji, a także, a może przede wszystkim, z wcześniejszych doświadczeń znanych mu hodowców, zdecydował się na zakup loszek z firmy genetycznej TOPIGS NORSVIN. Na początku czerwca 2017 roku do Dulska przyjechały pierwsze loszki z Niemiec.
Po raz kolejny z pomocą hodowcom zjawił się serwis doradczy Wytwórni Pasz LIRA. Współpracujący z firmą hyopatolog, pan dr Zbigniew Kuberka, opracował zasady i nadzorował proces kwarantanny i aklimatyzacji sprowadzonych zwierząt. Wykonał wszelkie niezbędne badania i opracował, specjalny indywidualny dla tego obiektu, program profilaktyczny, osobiście nadzorując jego wdrażanie.
Ponieważ w starej fermie stosowane było wyłącznie krycie naturalne loch, przed hodowcami z Dulska pojawił się kolejny, nowy i nieznany temat do szybkiego opanowania i wdrożenia – inseminacja loszek. W sukurs hodowcom przyszli specjaliści i doradcy z firmy LIRA pod kierownictwem wspominanego już wcześniej pana Łukasza. Wraz z panem dr Kuberką opracowali program wprowadzania loszek do stada, synchronizacji rui, stymulacji i opracowali strategię inseminacji. Trzeba tu wspomnieć, że koledzy z serwisu doradczego firmy LIRA aktywnie uczestniczyli w unasienianiu kolejnych grup loszek.
A o tym, że wszyscy wymienieni stanęli na wysokości zadania niech świadczą liczby: 17 grudnia 2017 rozpoczęły się pierwsze oproszenia. Liczba prosiąt żywo urodzonych w pierwszych grupach wyniosła ponad 13,6 szt., a liczba odsadzonych prosiąt od lochy ponad 12,5 szt.
Współpraca pomiędzy hodowcami z Dulska i firmą LIRA trwa już kilka lat i przynosi obu stronom wymierne i zadowalające efekty. A jej podstawowym przedmiotem jest żywienie stada. Hodowca korzysta z szerokiej oferty produktów firmy, w tym również z pasz dla najmłodszych zwierząt ekskluzywnej linii prestarterów PORCUS.
Uzyskiwane efekty są zadowalające zarówno dla producenta prosiąt, jak i współpracujących z panem Krystianem nabywców prosiąt. Pierwsze przeznaczone do sprzedaży warchlaki, w 8 tygodniu po odsadzeniu, przyrastały dziennie po 700 g. Prosięta odsadzane od loch w czwartym tygodniu życia, przy średniej masie ciała – 6,5 kg, sprzedawane w 6 tygodniu ważą ponad 26 kg.
Liczące dzisiaj około 150 loch stado, to z pewnością dopiero początek kariery młodego hodowcy. On sam nie ukrywa, że w przyszłości planuje powiększać stado. Jednak w najbliższym czasie czeka go pilna budowa nowej tuczarni, bo wszystko wskazuje na to, że rodząca się dotychczas liczba prawie 14 prosiąt to dopiero „hodowlane preludium Krystiana”.
TRZODA CHLEWNA 06/2018 Marek Gasiński