Hodowla zarodowa pana Marka Gręźlikowskiego
Data publikacji: 2021-02-09
Dobrzejewice. Niewielka, licząca nieco ponad siedmiuset mieszkańców wieś w gminie Obrowo, w powiecie toruńskim, w województwie kujawsko-pomorskim. Położona przy ruchliwej „dziesiątce” prowadzącej z Torunia do Warszawy, ale kiedy tylko zjedzie się kilkaset metrów z tej zgiełkliwej trasy można odnieść wrażenie, iż trafiło się do zupełnie innego świata.
Gospodarstwo państwa Barbary i Marka Gręźlikowskich już na pierwszy rzut oka, natychmiast po przekroczeniu bramy wjazdowej zdaje się być ostoją ciszy, spokoju i wszechobecnego porządku. A już po kilkunastu minutach rozmowy w przytulnych wnętrzach gościnnego domu nie ma wątpliwości, że pierwsze wrażenie było w pełni słuszne i uzasadnione.
Spotkaliśmy się w okresie (ostatnie dni września), kiedy docierające zewsząd wieści z naszego „świńskiego rynku”, nie napawały hodowców optymizmem. Ale sympatyczni gospodarze zdecydowanie przedkładają optymizm i swoje plany na przyszłość ponad te nienajlepsze informacje.
W chwili obecnej hodowla zarodowa pana Marka jest jedną z niewielu w Polsce produkujących knury pod potrzeby stacji unasieniania zwierząt. A trzeba przyznać, że jest to dzisiaj niełatwe zadanie gdyż, aby spełniać nieustannie rosnące wymagania tych firm, trzeba się naprawdę napracować. W dobie niemal nieograniczonych możliwości nabywania knurów z najlepszych europejskich hodowli, trzeba legitymizować się nie tylko najwyższym statusem zdrowotnym, ale przede wszystkim atrakcyjną ofertą nowych i najlepiej nieznanych polskim hodowcom genów oraz doskonałym przygotowaniem knura do produkcji nasienia.
Zanim jednak pan Marek Gręźlikowski został „stałym bywalcem” stacji knurów jego hodowla przeszła wiele przeobrażeń.
Początki hodowli świń w Dobrzejewicach sięgają lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Właścicielami, tego niewielkiego wówczas gospodarstwa byli państwo Stanisława i Antoni Gręźlikowscy, rodzice obecnego gospodarza. Pan Antoni zajmował się zawodowo… krawiectwem, był mistrzem galanterii damskiej i męskiej. Ponieważ uzyskiwane z tej działalności dochody nie spełniały, w pełni, oczekiwań pana Antoniego oraz w poszukiwaniu dodatkowych źródeł dochodu dla rodziny, rodzice pana Marka wpadli na pomysł uruchomienia hodowli świń.
Dzisiaj Ich wnuk konstatuje, że na ten pomysł to chyba jednak wpadła babcia Stanisława. A już na pewno to Ona była motorem napędowym nowej działalności, a Jej zaangażowanie i udział w tym był bezapelacyjny. I pewnie trudno nie zgodzić się z wnukiem, bo jak dawno temu pisał bp Ignacy Krasicki: „Mimo tak wielkie płci naszej zalety my rządzim światem, a nami kobiety”.
Pierwsze kilka loszek rasy wielkiej białej polskiej zostało zakupionych w zootechnicznym zakładzie doświadczalnym w Kołudzie Wielkiej. Ponieważ zarówno żeński materiał genetyczny jak i stworzone przez pana Antoniego warunki do hodowli doskonale spełniały swoje zadania, na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych powstaje tu hodowla zarodowa rasy wielkiej białej polskiej, produkująca loszki. Trzeba, w tym miejscu dodać, że była to jedna z dwóch hodowli tej rasy w rejonie działania okręgowej stacji hodowli zwierząt w Bydgoszczy.
Kiedy w roku 1994 pan Marek przejmuje od ojca gospodarstwo i liczącą około 60 loch chlewnię, jest ona już znaną i uznaną hodowlą rasy wbp oraz rasy polskiej białej zwisłouchej tzw. linii walijskiej (pbz-24).
Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku to okres bardzo intensywnego rozwoju dobrzejewickiej hodowli. Po ugruntowaniu pozycji producenta loszek hodowlanych raz wbp i pbz, hodowca powiększa, liczące w tym okresie stado ras białych o rasy tzw. „kolorowe” – mięsne. W roku 1990 pan Marek nabywa loszki rasy hampshire i knury rasy pietrain i mniej więcej w połowie lat 90-tych rozpoczyna produkcję knurów mieszańcowych ha x pi oraz pi x ha. W latach 1998 – 2000 do stada dołączają zwierzęta rasy duroc i od tej chwili pan Marek dysponuje niemal wszystkimi „kombinacjami” knurów terminalnych (mieszańców dwurasowych), pozostając niezmiennie w krajowej czołówce hodowców ras tzw. białych.
Początek lat dwutysięcznych to kolejny etap doskonalenia hodowli pana Gręźlikowskiego. To okres intensywnych modernizacji posiadanych budynków oraz budowy kolejnych, nowych obiektów. W roku 2002 powstają m.in. nowe porodówki, najpierw z wykorzystaniem systemu ściółkowego, później zostają one przerobione na system plastikowych rusztów.
To bardzo dobrze wykorzystany czas, który pozwolił panu Markowi znaleźć się w ścisłej czołówce polskich hodowli zarodowych trzody chlewnej. W tym też okresie syn pana Marka - Piotr kończy technikum rolnicze i studia na Wydziale Nauk Historycznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i włącza się intensywnie w pracę hodowlaną.
W roku 2003, korzystając z unijnych programów pomocowych powstaje nowoczesna chlewnia na 168 loch i 8 knurów.
Od roku 1998 w chlewni pana Gręźlikowskiego pojawiła się po raz pierwszy inseminacja. Pierwsze pozytywne doświadczenia oraz uzyskane obiecujące rezultaty spowodowały, że ta metoda rozrodu na stałe zafunkcjonowała w hodowli. W roku 2001 za namową nadzorującego fermę lekarza weterynarii, specjalisty ds. chorób świń i rozrodu trzody chlewnej dr Andrzeja Kojruka powstaje tu przyfermowe laboratorium produkcji nasienia.
Pan Marek bardzo chwali sobie trwającą już wiele lat współpracę z tym specjalistą. Także za Jego namową Hodowca rozpoczął najpierw okresowy, później stały monitoring statusu zdrowotnego stada, co pozwoliło niedługo później przedstawić ofertę elitarnym i bardzo wymagającym podmiotom, jakimi są niewątpliwie, stacje knurów.
Jak twierdzi pan Marek to, iż dobrzejewicka hodowla posiada nieustannie najwyższy status zdrowotny to, oprócz doskonale zorganizowanej pracy na fermie oraz rygorystycznie przestrzeganych zasad bioasekuracji, jest także zasługą doktora Kojruka.
Pan Marek Gręźlikowski bardzo uważnie słucha porad i uwag specjalistów i, co ważne, bardzo chętnie z nich korzysta. Szczególnie ceni sobie i z sentymentem wspomina współpracę z trzema specjalistami ds. trzody chlewnej, którzy przyczynili się do dynamicznego rozwoju hodowli. To ówczesny kierownik Stacji Unasieniania Loch SHiUZ Bydgoszcz w Sławęcinku, obecnie członek Zarządu Spółki - pan Mariusz Wykrzykowski, ówczesny dyrektor ds. rozrodu zwierząt Mazowieckiego Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt w Łowiczu dr Dariusz Kowalewski oraz kierownik bydgoskiej filii Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS, pan Marek Mońko.
To po Ich długich namowach i przekonywaniach Hodowca odważył się przedstawić ofertę swoich knurów stacjom unasieniania. I był to naprawdę przysłowiowy „strzał w dziesiątkę”. Dzisiaj knury z hodowli pana Marka są użytkowane w bardzo wielu stacjach unasieniania loch i cieszą się doskonałą opinią. Stałymi odbiorcami tzw. knurów inseminacyjnych są także duże fermy świń (liczące ponad 3 tysiące i ponad 5 tysięcy loch w stadzie podstawowym), na których produkuje się nasienie pozyskiwane od stacjonujących tam knurów.
W gronie odbiorców loszek, obok wielu dużych (100 do 250 loch) krajowych hodowli znajdują się również hodowcy trzody chlewnej z Litwy i Ukrainy, a także z Mołdawii i Rosji.
Zarówno loszki jak i produkowane przez pana Marka knury zdobywają tytuły czempionów i wiceczempionów oraz najwyższe lokaty na krajowych i regionalnych targach, wystawach i pokazach zwierząt hodowlanych. Obecnie stado liczy około 250 loch, 150 to po połowie lochy ras wielkiej białej polskiej i polskiej białej zwisłouchej, pozostałe to: 60 loch rasy duroc, 30 pietrain i 15 hampshire.
W najbliższym czasie przed panami Markiem i Piotrem stoi nowe wyzwanie.
Prowadzone od kilku lat przez Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS oraz Instytut Zootechniki PIB w Balicach badania nad zwiększeniem mięsności i dalszą poprawą dziennych przyrostów świń rasy wielkiej białej polskiej wykazały zmiany w poziomie wartości fenotypowej tych cech. W populacji tej rasy można znaleźć osobniki wykazujące istotne różnice w obrębie ww. właściwości. Podjęto, więc, starania nad oddzielenie osobników wykazujących cechy ras ojcowskich od osobników charakteryzujących się cechami ras matecznych.
Badania są prowadzone na liczącej kilkadziesiąt tysięcy sztuk populacji. Umożliwi to utworzenie, w przyszłości, zgodnie z zatwierdzonym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi programem hodowlanym rasy wielkiej białej ojcowskiej. Gospodarstwo pana Gręźlikowskiego uczestniczy w tym programie.
Marek Gasiński, specjalista ds. żywienia trzody chlewnej w Wytwórni Pasz LIRA w Krzywiniu
Miesięcznik Trzoda Chlewna, styczeń 2021