Przyjacielskie relacje

Data publikacji: 2021-05-18

Przyjacielskie relacje

Przyjacielskie relacje

„Mówi Arkadiusz Maroszek, jestem lekarzem weterynarii w Kaniowie. Obsługuję fermę 300 loch, jest tutaj pewien mały problem. Czy mógłby pan do mnie kiedyś przyjechać?” Tak mniej więcej przebiegła nasza pierwsza rozmowa, która zarazem dała początek sympatycznej współpracy lekarza weterynarii z firmą paszową. Myślę, że nikt z ewentualnych czytelników tego krótkiego reportażu nie będzie miał mi za złe, ani osobistej formy, ani nieco gawędziarskiego tonu. Ale o tak pogodnym, sympatycznym i pozytywnym człowieku nie można napisać inaczej. A tak, na marginesie, ten niewielki problem na wspomnianej wyżej fermie doktor doskonale zdiagnozował i sam sobie z nim doskonale poradził. Potrzebował tylko potwierdzenia i spojrzenia na zagadnienie okiem „kogoś z zewnątrz”.

W roku 1988 Arek kończy studia na wydziale weterynaryjnym w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Kiedy był na V roku zwrócił uwagą na Jego dotychczasowe osiągnięcia profesor kierujący katedrą wirusologii proponując Arkowi asystenturę w podległej sobie jednostce. Jednak kariera pracownika naukowego nie była pisana młodemu i dobrze się zapowiadającemu asystentowi. Zmiany personalne na wydziale zmuszają doktora Maroszka do weryfikacji życiowych planów. Postanawia, więc najpierw trochę pozwiedzać świat, aby po powrocie do rodzinnego Kaniowa otworzyć tu, w listopadzie 1991, własny gabinet weterynaryjny. Z zamiarem kompleksowej obsługi hodowców trzody chlewnej. Zanim jednak weterynaria stała się Jego głównym życiowym zajęciem Arkadiusz „otarł się” o profesję rolnika. W roku 1990 dziedziczy po dziadkach niewielkie, bo liczące nieco ponad 8 hektarów, tradycyjne wielokierunkowe gospodarstwo rolne. Zastanawiając jak dobrze spożytkować i wykorzystać odziedziczony majątek Arek trafia na interesującą propozycję położonej niedaleko rafinerii w Czechowicach-Dziedzicach. Zorganizowana w ramach kombinatu jedna ze spółek przygotowywała się do programu ogrzewania rafinerii nie węglem, ale ekologiczną wierzbą energetyczną. W tym celu nawiązała współpracę z trzema rolnikami, którzy na uprawę wierzby przeznaczyli, łącznie, około 12 hektarów. Jednym z nich był doktor Maroszek. Projekt czechowickiego zakładu wydawał się być optymalnym rozwiązaniem zagospodarowania rodzinnej ziemi. Dodać należy, że rafineria bardzo pomagała swoim kooperantom we wszystkich kwestiach. Kiedy jednak ten projekt przestał być aktualny Arek został z ośmiohektarową plantacją wierzby i brakiem pomysłu na jej dobre wykorzystanie. A w tym czasie Arkadiusz zdobywa kolejnych klientów – hodowców bydła i świń, a praca lekarza weterynarii w tym specyficznym terenie domaga się od Niego poświęcania jej coraz więcej czasu i zaangażowania. Na szczęście z pomocą przyszedł Mu mieszkający w Czechowicach-Dziedzicach kolega, który od kilku lat dzierżawi od okolicznych rolników ziemię i uprawia na niej kukurydzę z przeznaczeniem na biopaliwa. Obu panom pozostało, więc teraz przywrócić ziemi jej dawny charakter i użytkowanie. Wyrugowanie wierzby i, w pewnym sensie, rekultywacja gleby to bardzo trudne zadanie, tym bardziej, że ziemia ta jest położona w tzw. międzywalu Wisły. A, więc przyroda i jej kaprysy mają tu też bardzo „wiele do powiedzenia”.

Po tych doświadczeniach doktor Maroszek angażuje się niemal bez reszty w pracę weterynarza. A ma jej coraz więcej. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych nawiązuje bliższą współpracę z działającą w Czechowicach-Dziedzicach spółką weterynaryjną specjalizującą się, przede wszystkim, w obsłudze wielkotowarowych ferm drobiu i leczeniem zwierząt towarzyszących. W tym okresie, a dokładnie w roku 1998 nawiązuje, jak sam żartobliwie określa, pierwszy świadomy kontakt z Profesorem Zygmuntem Pejsakiem. Była to Arka pierwsza i zarazem przełomowa konferencja poświęcona w całości świniom. Od tego czasu doktor Maroszek nie zaniedbuje żadnej okazji do pogłębiania i aktualizacji swojej wiedzy z zakresu hodowli i zdrowia trzody chlewnej. Listę jego klientów otwierają hodowcy tego właśnie gatunku zwierząt hodowlanych oraz hodowcy bydła. Hodowcy świń, co „widać, słuchać i czuć” są u dr Maroszka zdecydowanie na pierwszym miejscu. To gospodarstwa utrzymujące od kilku do kilkuset loch w stadzie podstawowym, hodowle funkcjonujące w cyklach zamkniętych i otwartych. To, co widać „gołym okiem” kiedy tylko porozmawia się chwilę z Jego klientami to doskonałe relacje pomiędzy hodowcami i obsługującym ich zwierzęta lekarzem weterynarii. Ten skromny, mówiący zawsze cichym i spokojnym głosem i zawsze pogodny lekarz „wybudował” sobie godne pozazdroszczenia relacje z klientami. I nie jest to wynikiem wzajemnych zależności, które jakby same nawiązują się przez lata współpracy: lekarz weterynarii – klient. To słychać wówczas, kiedy w obecności osób trzecich hodowcy zwracają się do Niego i kiedy mówią o swoim Panu Doktorze, kiedy nie ma Jego w pobliżu. Zawsze z atencją i niewymuszonym szacunkiem. Te niemal przyjacielskie relacje to także efekt wielu wspólnych lat   i to nie tylko lat tłustych. To bycie ze sobą na dobre i na złe. Dzisiaj Arek wspomina ile sił, uporu i cierpliwości wymagało przekonanie Jego hodowców do konieczności systematycznego korzystania z możliwości diagnostycznych, tak lekarzy weterynarii jaki i laboratoriów diagnostyki weterynaryjnej. Doktorowi udało się przekonać do okresowych badań monitoringowych większość swoich klientów. Dzisiaj procentuje to ułatwieniami we wprowadzaniu kolejnych programów profilaktycznych i „naprawczych”. Pewnie jedną z przyczyn tych świetnych relacji jest także nieczęsta umiejętność przyznania się do swoich wątpliwości i korzystanie z pomocy specjalistów, choćby tylko do potwierdzenia własnych racji i wcześniej podjętych decyzji.

Miło się tu przyjeżdża i trudno odjeżdża, doktor Maroszek i jego klienci to sympatyczny, pełen optymizmu i pogody ducha team, mimo, że i tam coraz częściej jest ostatnio „pod górkę”.

Autor: Marek Gasiński,
specjalista ds. rozrodu trzody chlewnej w Wytwórni Pasz Lira
Trzoda chlewna 05/2021


sklep chrupka.pl Strefa dzieci
Strona używa cookies (ciasteczek). Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. X